środa, 30 stycznia 2013

1 do 1000



Jeden obraz = 1000 słów

Grafik David Olenick perfekcyjnie przedstawia ludzkie nastroje, decyzje, humory i wybory!

Sztuka miejskiego kamuflażu

Roeland Otten, holenderski designer bawi się miejską przestrzenią. Tworzy kamuflaże, zakrywa mało estetyczne elementy ulic Rotterdamu. Tak dla miejskiego make up'u! Fajna inicjatywa.


środa, 16 stycznia 2013

Wypisane na twarzy

Ostatnio dość często słyszę o literkach. Od dziecka, bo je poznaje w przedszkolu i zgłębia temat. Z telewizji, bo leci "Marta mówi", bajka, w której pies zjada zupę literkową i zaczyna mówić ludzkim głosem. Literkowy zawrót głowy w pełni mi się udzielił. Urzekły mnie również literkowe twarze.




wtorek, 15 stycznia 2013

Kawa czy herbata

   

www.pinterest.com

Oto jaja

Od kilku dni widzę w mieście billboardy z komunikatem: Pokaż jaja! Przekaz jest śmiały i kontrowersyjny sam w sobie. Wyraźna czcionka i prosty tekst wzmacniają komunikację. Biorę dosłownie i tak oto posłusznie, jaja pokazuję. Moje ulubione - już wiele z nich pracuje w mojej kuchni.

 

Pochmurny dzień

Od rana same chmury. Z utęsknieniem czekam na słońce!

 zdjęcie: www.susannavento.fi

sobota, 12 stycznia 2013

Napój relax ;-)

Czas na nocną herbatę :-)

 www.pinterest.com


Philippe Starck i jego prywatne metry

Wzornictwo na medal

Guru designu - Philippe Starck z Francji. Zaprojektował produkty o silnej osobowości i dużym powabie estetycznym - ikony designu. Kultowe, przezroczyste krzesła Louis Ghost (Kartell), wyciskacz do cytrusów – pająk Juicy Salif (Allessi), ceramika łazienkowa Starck (Duravit), to tylko kilka tych najsłynniejszych pozycji. W zasadzie większość z nich, nadaje się do każdej aranżacji wnętrz mieszkalnych lub publicznych, dodając im elegancji, a niekiedy ironii. Tak…to była krótka notka o dorobku zawodowym Starcka…

Oaza żartu i miłości

A prywatnie? Prywatnie projektant wraz z żoną Jasmine, wspólnie, otwierają drzwi swojego mieszkania. Zapraszają do wnętrza dobrych wibracji. Bo to dwupoziomowe mieszkanie, zaskakuje ciepłem, niespodziankami i dziwnymi ironicznymi przedmiotami, które nadają mu wyjątkowy i osobisty klimat.

Trzy, dwa, jeden START!

 

czwartek, 10 stycznia 2013

Jodełko nie daj się!

Kiedy remontowałam swoje pierwsze mieszkanie, chciałam nakłonić męża do podjęcia wspólnej decyzji: pozbycia się z całego mieszkania podłogi-jodełki z lat 70. Dodam na usprawiedliwienie, że było to dawno i miałam wtedy fascynację "panelem". Na szczęście zostałam poskromiona. I dobrze. Jodełka i stare parkiety mają po prostu swój urok! Odważnie wyrażę swoje zdanie: mieszkania z wielkiej płyty, aż się o jodłę proszą! Kilka propozycji jodełki w klasycznym i nietuzinkowym wydaniu.




Bazar lokalny

Lokalność idealność

Czy stajemy się lokalnymi patriotami? Z czym się kojarzą produkty lokalne? Lepsze, zdrowsze, bardziej naturalne? Tak, tak, tak. Trend na „lokalność”  jest, bez dwóch zdań. Jest zauważalny na sklepowych półkach, małych bazarkach oraz w centrach handlowych (bo przecież częściej organizowane weekendy z regionalnymi, eko produktami, nie cierpią raczej na brak zainteresowania). Najstarszymi miejscami, gdzie handluje się produktami lokalnymi są oczywiście targi, bazary i „wysepki” z przekupkami. Ale mamy XXI wiek i można się spodziewać  nowoczesnych rozwiązań, na miarę czasów, w jakich żyjemy. Są i takie. Zaczęły funkcjonować specjalne inicjatywy i projekty online, oferujące produkty „prosto od pobliskiego rolnika” wraz z dostawą do domu (np.: Od Rolnika, tu) –  taki wirtualny bazar  XXI wieku. Mlekomaty – kto by pomyślał np. w latach dziewięćdziesiątych, że mleko prosto od krowy znajdzie znowu swojego amatora? Przecież mamy UHT! Nabiał, wędlina, mięso, warzywa, miody, piwa itp. to właśnie te produkty, które jakoś tak „lepiej” smakują, gdy  kupujemy je z lokalnego „swojskiego” źródła.
 Dlaczego to robimy? Jest kilka powodów oprócz smaku i składników. Moda na bycie eko i zmęczenie globalizacją. Idea slow food, o której głośno, „powrót do korzeni” i lojalność w stosunku do regionu. A cena? Z nią bywa różnie…


Bazary i bazarki





Czarny dół

Spotykam głównie brązowe i beżowe podłogi. Te drewniane (w tym panele upodabniające się do drewna), w odważnym wydaniu są specjalnie postarzane. Białe drewno jest na wagę złota. Dobro deficytowe, które pomimo że się podoba, nie jest często wybierane. Jak się je spotka jest  najczęściej WOW! Zarówno w miejscach publicznych, jak i mieszkaniach rzadkością jest czarna podłoga - obojętnie z czego wykonana ale czarna. Mi się podoba!


wtorek, 8 stycznia 2013

Fryzjer sauté


Wczoraj zadzwoniła Pani. Chciała potwierdzić moją sobotnią wizytę u fryzjera. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby telefon wykonano na dzień lub dwa "przed" -  a tu dopiero był poniedziałek. Ha, wizyta u fryzjera (de facto, umówiona już miesiąc wcześniej) staje się nie lada wydarzeniem! Bardzo profesjonalnie.
Odwiedziny "mistrza nożyczek" powinny być przyjemnością zarówno dla włosów, jak i dla samego siebie
 (w tym głównie, dla dobrego samopoczucia). Wiadomo, najbardziej liczą się umiejętności fryzjera i to nie podlega żadnej dyskusji. Ale czy tylko? "Balsamem" dla moich  oczu, jest również ciekawe wnętrze, które pozwala mi na pełen relaks. Takie jak to!

 

niedziela, 6 stycznia 2013

Biurko rodzinne

Biurko rodzinne to mebel użyteczny na miarę stołu jadalnianego. Dlaczego? Gromadzi całe rodziny. Już nie tylko wspólny posiłek przy stole jest okazją do rodzinnych spotkań! Śmiało, można nazwać biurko, meblem społecznym. "Growth Table" zaprojektowane zostało przez Tima Durfee i Annę Regan. Biurko przeznaczone jest zarówno dla malutkich dzieci, jak i dorosłych rodziców. Jest meblem rosnącym i dopasowującym się do wzrostu siadających. Regulowane poziomy i kąty, pozwalają na rodzinne aktywności twórcze przez wiele lat. Duża powierzchnia blatu, miejce na przybory i papier, nie ograniczają ruchów użytkownika. Wspólne odrabianie zadań z rodzeństwem i rodzicami, rysowanie z koleżankami i kolegami, jak na zajęciach plastycznych - czemu nie?